Na półmetku naszej wyprawy stwierdziliśmy , że czas na oszczędności ... dlatego też sprytny Blondyn wywęszył, że w opuszczonym hotelu napewno znajdzie się dla nas jakiś obiad ...jak pomyslelismy tak się stało :-) pyszne pomarancze i mandarynki czekały na nas na drzewie :-)
Nawet w Portugalii chodzi się na Grandę, nie dziw że Europie kryzys panuje :P
OdpowiedzUsuńTo nie granda:-) tutaj panują takie zwyczaje. Pomarancze same rosną na drzewach i nie wymagają hodowli;-)
Usuń