poniedziałek, 17 czerwca 2013

Obrigade!

Pożegnaliśmy wlasnie plaże Meia Praia robiąc pamiatkowe zdjęcia nie tylko widoków ale i naszych stopek, które nabrały opalenizny (oczywiście Ciabata jest nie do pokonania ;-). Aktualnie lapiemy ostatnie promienie słońca nad naszym ulubionym basenem w Perola do Oceano:-)

Przed nami długa i meczaca droga do domu... może być dodatkowo uciążliwa ze względu na wczorajsze nocne zwiedzanie Lagos z Aleksandrem;-) Było jednak warto! Odwiedziliśmy miejsca, do których sami moglibyśmy nie trafić,  próbowaliśmy trunków, których sami byśmy nie zamowili, jak na przykład lokalną mocną grappa. Zaprzyjaznilismy się z barmanami -  Ukraincem i Słowencem. Zostawilismy ślad po nas w jednym z pubów. Dziękujemy Aleksandro! Obrigade Aleksandro!

niedziela, 16 czerwca 2013

Pies w basenie, Żywiec w rybackim gipsy barze i kup Pan cegiełkę ...

Po bardzo ciężkim i pracowitym dniu ( tak tak pracowanie nad ciemniejszą opalenizną jest męczące ) spędzonym na plaży i na basenie poszliśmy odwiedzić pobliską wioskę gipsy -rybacką  ;-) gdzie nadal po kilku wizytach w tamtejszym barze i mini sklepie ( choć dostajemy piwo na tzw.kreskę ) wzbudzamy małe zainteresowanie ... dziś naszym oczom ukazała się na wystawie piękna puszka Żywca, niestety jednak Not for sale :-( a chcieliśmy nią uszczęśliwić Aleksandra...W drodze powrotnej zyskalismy nowego przyjaciela... psa dość sporych rozmiarów :-) , który nie wiadomo dlaczego spośród różnych przechodniow wybrał nas i podążył z nami nad basen. Biedak myślał, że tafla wody utrzyma go i tak nasz Dog miał bardzo szybką lekcje pływania ... w wydostaniu się z wody jednak ratownik Blondyno musiał mu pomóc :-)
A teraz w oczekiwaniu na Aleksandra ( dziś idziemy na nocne zwiedzanie miasta z tubylcem ;-) przeliczylismy, że nasze fundusze wystarczą na ...małe piwo :-( więc nasze uzbierane muszle znad Atlantyku (nie byle co) sprzedamy Wam Drodzy Czytelnicy jako drobne cegiełki, które wspomagą umacnianie jakże ważnych relacji polsko- portugalskich ... także czekamy niecierpliwie na ten mały gest z Waszej strony :-)

sobota, 15 czerwca 2013

Targ rybny

W poszukiwaniu składników na niedzielny obiad wybraliśmy się na targ rybny. Niestety lady były zupełnie puste... jak dowiedziałam się od Pana pracującego na Targu po ryby warto przyjść tu w środę lub czwartek...  troszkę szkoda bo przecież niedziela juz jutro :/ Serdecznych ludzi można jednak spotkać wszędzie:-) Inny z pracowników targu zaoferował mi swieze ryby, które miał przygotowane dla siebie. Na dodatek nie chciał za nie pieniędzy, jak sam powiedział, ma takie ryby na codzien. Obrigade!  Mamy obiad na jutro:-)

piątek, 14 czerwca 2013

O Lord give me a mercedes benz...

Aleksandro nas dziś zaskoczył :-) obiecał nam wycieczkę , ale nikt z nas nie spodziewał się , że w takim stylu ...przemierzalismy zachodnie wybrzeże oldskulowym mercedesem benz rodznik 1965...wiatr rozwiewał nam włosy, a wszyscy dookoła patrzyli na nas z zachwytem ...
Nasze stopy stanęły na najdalej wysuniętym na południowy -zachód krańcu Europy- przyladek Św.Wincenta okazał się bardzo wietrznym miejscem .
Mieliśmy okazję podziwiać też urokliwe plaże ( Praia do Amado) schowane pośród wysokich klifow, gdzie nie zabrakło również urodziwych surferów :-) I to sprawiło, że naszym nowym kolejnym noworocznym postanowieniem jest nauka surfowania koniecznie w Portugalii :-)
Na zakonczenie wycieczki zasmakowalismy dorsza z owocami morza, morszczuka, tunczyka i ...rybę szpade :-) a wszystko popilismy piwem :-)

czwartek, 13 czerwca 2013

Blogie lenistwo

Gorące słońce, ciepły piasek, wolno płynący czas pozbawiły nas weny twórczej... stąd tak nas mało było na blogu;-)  Korzystaliśmy z tych dobrodziejstw dopóki skóra niektórych z nas nie zaczęła przypominać kolorem prosiaczka;-)

Wieczorem postanowiliśmy zasmakować życia nocnego i wybraliśmy się "na miasto". Tutejsze knajpki jak się okazało są głównie obsługiwane przez australijskich surferow, którzy o tej porze roku chętnie przyjeżdżają do Portugalii w dzień szukać dobrych fal a w nocy dobrych trunków;-) My również poszliśmy w tym kierunku i bawiliśmy się wesoło w międzynarodowym towarzystwie :-)

wtorek, 11 czerwca 2013

O poranku...

obudzilo nas piękne słońce i cisza, wiatr ustal, ocean wola nas na powitanie. Pada pomysł: idziemy biegać? Szybka decyzja i juz truchtamy wzdłuż plazy:-)

Jest cos niesamowitego w błękicie oceanu i nieba, aż chciałoby się mieć to miejsce tylko dla siebie...

Czas biegnie, my biegniemy, słońce grzeje coraz mocniej, w brzuchu burczy coraz bardziej;-)  Czas wracać na śniadanie;-)

poniedziałek, 10 czerwca 2013

Nasze zaklęcia się sprawdziły ...

...choć właśnie w tym momencie siedzimy nad basenem opatuleni w koce ...
Po naszych wczorajszych zaklęciach dziś słoneczko wyszło o 13 w momencie jak "łazęgowalismy " po Lagos , uzupełniając szybko zapasy porto i piwa wróciliśmy na plaże ... wysmarowani kremami łapalismy promyki słońca jednak wiatr znad oceanu wypędził nas o 18 z plaży ...

Ps. Zdjęcie pokazuje jak wyglądamy nad tym basenem  ... dobrze, że Aleksandro wyposażył nas w koce ...

Perola Oceano...

... to nazwa naszego lokum, a Aleksander to imię naszego gospodarza :-) Możemy śmiało polecić i lokum, i gospodarza. Mamy piękny apartament z widokiem na ocean, a Aleksander powitał nas uśmiechem i szampanem:-)

Muszę przyznać, że czasem warto zabrać ze sobą blondyna, szczególnie jeśli lubi i umie gotować - efekty jeszcze przed konsumpcja widoczne na zdjęciach:-)

Skóra nie zęby ...odrosnie ...

....powiedziała Ciabata :-) To jest nasza zlota myśl na dzień jutrzejszy , gdyż dziś nie udało się nam poparzyć na słońcu ... piękna portugalska plaża niestety aurą przypomina dziś Bałtyk w maju ... baru nie ma więc pozostaje wino i piwo na skraju plaży .... a więc nasza nadzieja na jutro to "na skraju plaży moja d... się smazy ..."
Ps. Post napisany wczoraj z powodów technicznych dziś umieszczony ...

sobota, 8 czerwca 2013

Strome schody...

Dziś zatrzymalismy się w hostelu mieszczącym się na 2 piętrze wysokiej kamienicy. Uwierzcie mi, było ciężko wdrapac się tu z walizami. Potraktowalismy ten wysilek jak dobry fitness. Godzinkę później, spacerując po okolicy, dowiedzieliśmy się w jaki sposób Lizbonczycy "wnosza" meble do swoich mieszkań. Zobaczcie sami na zdjeciach:-)

Back to school

Specjalnie dla Ciebie Radzio złamałam zakaz fotografowania w pięknej bibliotece uniwersyteckiej w Coimbrze. Poczuj choc namiastkę tego miejsca :-)

Z informacji praktycznych dodam, że wstęp na salony uniwersyteckie jest drogi (7 €), a w praktyce warta zobaczenia jest tylko biblioteka. Nam pięknym i młodym udało się jednak skorzystać z ulgi studenckiej ;-)

Dziwne przedmioty wywieszone na otaczających uniwersytet kamienicach wydają się być umyslnym działaniem lokalnych żaków, tak nam się przynajmniej wydaje;-)

Ps.  Nie mogłam się oprzeć z ta matematyczna ulica....

Droga z Porto do Lisbony ...

Dzisiejszy dzień był jakiś taki pochmurno-deszczowy, że jadąc czuliśmy się bardziej jak w Polsce niz w Portugalii. Zatrzymaliśmy się w mieście uniwersyteckim Coimbra, gdzie w strugach deszczu przebiegalismy ze wspaniałej biblioteki do już innych mniej ciekawych miejsc uniwersytetu jak więzienie dla studentów ;-) Na naszej trasie znalazła się też Fatima... czyli dziś tak trochę coś dla ducha ...
A teraz siedzimy w hostelu w Lizbonie i myślimy jak dostać się najtaniej jutro do Lagos, gdzie wg prognozy pogody czeka na nas piękna pogoda i wreszcie plaże :-)

piątek, 7 czerwca 2013

Do widzenia Porto

Dziś nasz ostatni wieczór w Porto. Cieszymy się, że mogliśmy tu być ale myślami jesteśmy już na ciepłym południu:-) Właśnie planujemy dalszą część wycieczki i na przekór zwyczajom żegnamy Porto... piwem portugalskim Super Bock (dobre) :-)

Ładne pomarańcze mam ...?

Na półmetku naszej wyprawy stwierdziliśmy , że czas na oszczędności ... dlatego też sprytny Blondyn wywęszył, że w  opuszczonym hotelu napewno znajdzie się dla nas jakiś obiad ...jak pomyslelismy tak się stało :-) pyszne pomarancze i mandarynki czekały na nas na drzewie :-)

Winna dolina Duero ...

Dziś nasz wspaniały driver Inka zabrał nas do doliny, chciałoby się powiedzieć miodem i winem płynącej, ale my dostrzeglismy tylko wody rzeki Duero i wino :-)
Winna dolina robi naprawdę wspaniałe wrażenie. Nie moglismy się jednak obejsc bez zwiedzania jednej z winnic.. w miejscowosci Paso da Regua trafiliśmy do rodzinnej winnicy Quinta da Pacheca, gdzie na krótkiej wycieczce dowiedzielismy się czym różni się ruby od tawny, kiedy wino jest najlepsze czyli vintage i oczywiście mieliśmy okazję spróbowac wszystkich rodzajów, a potem poczuć się jak w domu spacerując winnymi alejkami :-)
Zostawiliśmy też wpis w księdze pamiątkowej.

czwartek, 6 czerwca 2013

Smaki Porto

Czy Porto nas zachwyciło?... Hmmm z całą pewnością możemy stwierdzić, że nas zaskoczyło. Zaskoczyło nas swoją bezpretensjonaloscia, to miasto jest takie jakie jest, nie udaje. Obok zachwycających budowli (efektowny most Ponte Luis I)  spotykamy opuszczone, rozpadajace się kamienice. Ale dość o widokach, przejdźmy do smaków.

Porto, flaki i.... cafe late serwowane z bułką z masłem za jedyne 1,25 € :-)  Flaki, (tripai a roda do portu) to danie, które wywodzi się z czasów wojny i głodu, a teraz stanowi lokalny przysmak. Kawę piją tu wszyscy i jest w bardzo przystępnych cenach, nie wiadomo tylko dlaczego w promocji podają kawę z bułką z masłem ;-) Wina Porto chyba nie muszę przedstawiac:-) Odwiedziliśmy piwnice winne Offley i posmakowalismy trzech różnych rodzajów porto: blanco, ruby, tawny -  wszystkie warte polecenia :-)

Kto powiedział, że Portugalczycy nie są otwarci ?

Po porannym zwiedzaniu starej części Porto zmieniliśmy nasze lokum na Pensao Vale Formoso gdzie przywitał nas Jose- starszy, uśmiechnięty Pan mówiący w kilku językach ... Witajcie Amigos Polacos :-) póżniej porozumiewalismy się z nim mieszanką portugalskiego , angielskiego, hiszpańskiego i w porywach polskiego :-)
A teraz przegryzamy kanapki i idziemy znaleźć wreszcie jakąś winnice ... bo długo Porto bez porto nie da się zwiedzać ...