Przed 20 pojawilysmy sie w acoustic barze. Nazwa wydaje sie Wam pewnie zachecajaca ale sam bar nie grzeszyl designem;-) Nie przyszlysmy tam jednak dla stylu lecz dla naszego przewodnika Joshua, na ktorego na dodatek musialysmy poczekac;-) Warto jednak bylo bo Joshua przygotowal sie i przywital nas lamanym polskim "jak sie macie":-) Rozmawialismy przy dzwiekach mieszanki muzyki country (!), pop i lokalnych hitow. Na koniec sam Joshua zagral i zaspiewal dla nas:-) Jak grzeczne dziewczynki opuscilysmy acoustic bar lekko po 9 wieczorem, gdyz Beatriz, wlascicielka naszego Homestay jest jak nasze mamy, bardzo troskliwa i dala nam wychodne tylko do 9:30;-) Byla mile zaskoczona gdy przyszlysmy na czas, okazalo sie ze zagladnela do acoustic baru zeby sprawdzic czy faktycznie tam jestesmy i czy faktycznie z przewodnikiem Joshua. Niezly z niej szpieg bo nawet jej nie zauwazylysmy;-) Ps. Radzio, zgodnie z prosba zaczelam promowac Twoja muzyke na Filipinach. Zaprezentowalam Joshua'le Czarna Gore, wsluchiwal sie i pytal co to za muzyka;-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz