piątek, 5 sierpnia 2016

Kahetia winem płynąca

Dzięki propozycji Kuby z Villa Opera wybraliśmy się na dwudniowa wycieczkę po Kaheti - rozległej dolinie na wschód od Tbilisi - słynącej z wina. Najbardziej posmakowalo mi czerwone Sepravi.

Tak zwanym "must see" w tym regionie jest kompleks monastyrów Dawid Guaredza, leżących przy granicy z Azerbejdżanem, wykutych w skalach. Do tej pory mieszkają tam mnisi. Będąc tam warto wybrać się na przechadzke w górę zbocza, skracając zaraz za sklepikiem z dewocjonaliami. Idzie się wąską ścieżką w górę, w przewdnikach ostrzegają przed zmijami więc szliśmy ostrożnie głośno tupajac stopami. Zmij nie spotkaliśmy, za ro było sporo niegroźnych jaszczurek. Na szczycie rozpościera się piękny widok na dolinę i pagórki po stronie Azerbejdżanu. Niestety, kiedy tam byliśmy, widoczność była kiepska. Po drugiej stronie zbocza znajdują się również groty i kapliczki warte spaceru.

Wieczór spędziliśmy w Mukuzani. Tak ugoscila na Lamara, mama naszego kierowcy, która wraz ze swoją siostrą przygotowała dla nas kolację oraz śniadanie w tradycyjnym gruzińskim stylu. Wszystko smakowało wybornie, znacznie lepiej niż w restauracjach. Za całość wraz z noclegiem zapłaciliśmy 35 lari od osoby - zdecydowanie polecamy:-)

Następnego dnia zwiedzanie zaczęliśmy od miejscowości Kwareli, gdzie w głębokich, chłodnych tunelach składowane są wina jednego z największych producentów wina w Gruzji. Degustowalismy wina tworzone zarówno tradycyjną gruzinska metodą jak i typowo europejską. Zdecydowanie posmakowalo mi wino "geoegian style",  troszkę cierpkie ale bardziej wyraziste.

Po odwiedzeniu Gremi, zdecydowaliśmy, że dawka monastyrów w ciągu tych dwóch dni zdecydowanie nam wystarcza;-)

W stolicy regionu - Telavi - odwiedziliśmy fantastyczny targ. Takich u nas już nie ma. Kupiliśmy tam aromatyczne przyprawy, między innymi svanska sól oraz szafran w cenach, których w Polsce nie uraczymy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz