czwartek, 4 maja 2017

W drodze do Rifugio Vittorio Emanuele II



Nad ranem dotarła do nas druga część ekipy. Zaparkowaliśmy samochody przy Le Pont, przepakowaliśmy niezbędne rzeczy i ruszyliśmy szlakiem w kierunku schroniska Rifugio Vittorio Emanuele II. W lecie dojście tam zajmuje około 2 godziny. Z początkiem maja, po jakiejś godzinie musieliśmy już zakładać raki bo zaczęło się robić naprawdę ślisko. 

Minęliśmy grupę narciarzy skitourowych. Z nartami na plecach poruszali się zdecydowanie wolniej, przegonili nas po założeniu nart, jednak jedna kobieta z ich grupy nie miała szczęścia, wywróciła się na nartach i zsunęła po śniegu. Wyglądało to niegroźnie jednak w schronisku dowiedzieliśmy się, że wezwali pomoc i dziewczyna musiała zakończyć swoją wyprawę. 

Pogodę mieliśmy wymarzoną. Piękne widoki, błękitne niebo, natomiast szło się ciężko, słońce grzało mocno i szybko zrobiło się nam gorąco. Dwie godziny do schroniska to było marzenie ;) Trasa zajęła nam prawie cztery godziny. Pod koniec drogi pogoda zaczęła się zmieniać, zrobiło się pochmurno, trochę kropiło, a na dodatek coraz bardziej zapadaliśmy się w śniegu. Jakież było nasze szczęście gdy na horyzoncie pojawiło się schronisko :) Betonowo-blaszane, z wyglądu nie przypominało znanych nam z Polski, drewnianych domów. Trudno się dziwić, musiało być odporne na niesprzyjające warunki. W środku było natomiast bardzo przyjaźnie i swojsko. Sporo ludzi, świetna włoska kuchnia, suszarnia dostępna dla wszystkich, a nawet prysznic z ciepłą wodą za jedyne 2 eur :) Pozytywnie zaskoczyły nasz również noclegi. Zamówiliśmy miejsca na podłodze 10 EUR, tymczasem dostaliśmy nocleg na poddaszu z materacem i nawet kocem, choć  ja wolałam mój ulubiony śpiwór ;)
 
Mięliśmy sporo czasu popołudniu, zdążyliśmy więc przygotować plecaki i sprzęt na wyjście. O 21 byliśmy już w "łóżkach" no ale jak tu zasnąć o tej porze?





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz