sobota, 20 czerwca 2015

Szalone San Giljan tym razem bez szału

Na każdych wakacjach trzeba zaliczyć kilka punktów, tego wieczoru miała to być impreza w oslawionym San Giljan, które jest zagłębiem imprezowym Malty. Plany i nastawienie mieliśmy zacne, a wróciliśmy z podkulonymi ogonami. Co mi tam przeszkadzało? Wszechobecny tłum ludzi, który uniemożliwia normalne poruszanie się, niski wiek większości imprezowiczow i jakiś taki haos, bajzel,  whatever... Może już wiek nie ten lub niski poziom suplementacji napojami wyskokowymi sprawił, że wróciliśmy pokornie nocnym autobusem.

Straty zostały jednak zrekompensowane jeszcze przed imprezą, pyszną kolacją, którą zjedliśmy w uroczej, prowadzonej przez Włochów restauracji Acqua Marina w Bugibbie. Pyszne winko, świeże mule i ręcznie robiona pasta to jest szaleństwo, na które warto sobie czasem pozwolić ;-)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz