czwartek, 10 lipca 2014

Koniakowo, koronkowo

Nasze przybycie do tej części Polski było związane z Góral Marathonem, w którym super biegaczka Inka brała udział ze sporym sukcesem :-) Ja tym razem byłam niestrudzonym kierowcą Inki ignorującym znaki drogowe, a słuchającym się GPSa i tym sposobem udało się pojeździć autem po super trasie, która de facto była jednocześnie trasą ultra marathonu... i nawet późnym popołudniem spotkałyśmy na niej jeszcze ostatnich ultra-maratończyków...
Zupełnie przypadkiem trafiliśmy do Koniakowa. Ja, znawca trendów mody przypomniałam sobie o słynnych koronkowych majtkach z których Koniakow słynie:) W ten oto sposób, nie dość, że stałyśmy się posiadaczami seksownych stringow, to jeszcze nauczyłyśmy się grać na rogu pasterskim :) A wszystko to obok karczmy Kopyrtołka, w której właśnie zaczyna się dicho. Zostajemy?:)
ps/ Na dicho nie zostałyśmy, ale udało nam się dotrzeć na lokalny festyn i już sama droga była atrakcją bo towarzyszyło nam w niej milion świetlików, a na festynie płonąca watra, piwko, tańce... :-)









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz