Dlaczego piszę ten post?
Ano, Marta chce kupić buty górskie, a to już znaczący krok przed wycieczką w
góry ;-)
Kiedy na horyzoncie pojawiła się niedziela
bez konkretnych planów zaświtały mi w głowie dwa pomysły. Pierwszy to
pozostawić tę niedzielę bez planu, a drugi - wybrać się w niedalekie góry.
Znalazło się zainteresowane wycieczką towarzystwo, pogoda przedstawiała się
bardzo dobrze. Wygrał pomysł numer dwa.
Niedalekie
góry? Gorce. Szczyt ze schroniskiem i ładnym widokiem? Turbacz. Na Turbaczu byłam już wiele razy. Postanowiłam znaleźć
trasę szybką, łatwą i nową dla mnie. Wystartowaliśmy z
Koninek. Na Tobołów dostaliśmy się kolejką. W końcu miało być łatwo :) Stamtąd
zielonym szlakiem ruszyliśmy na Obidowiec, następnie czerwonym na Turbacz.
Wędrując zielonym szlakiem mija się Suhorę, szczyt na którym zlokalizowane jest
obserwatorium astronomiczne. Obserwatorium można zobaczyć z Polany Suhora.
Niestety wszystko wskazuje na to, że aby skorzystać z obserwatorium trzeba być
astronomem z krwi i kości, a co najmniej tytułu doktorskiego...
Trasa
jest bardzo łagodna i przyjemna, w wolnym tempie pokonaliśmy ją w dwie godziny.
Niestety widoczność nie była wystarczająca aby zobaczyć Tatry w pełnej
okazałości, zrekompensowaliśmy sobie ten fakt dużą porcją frytek oraz kwaśnicy.
Kto szuka samotności ten koniecznie powinien omijać schronisko na Turbaczu w
słoneczną, letnią niedzielę, szczególnie, że można wypić tam dobrą kawę z
ekspresu (o.O)! My samotności nie szukaliśmy tak bardzo, znaleźliśmy jednak jej
namiastkę w drodze powrotnej, którą wytyczał miejscami dosyć stromy,
niebieski szlak. W ten sposób zrobiliśmy kółeczko i zakończyliśmy wycieczkę
w punkcie wyjścia czyli w Koninkach.
:-)
OdpowiedzUsuń